Kiedy na początku 2020 roku zaczęły docierać do nas pierwsze informacje o tajemniczym i ciężkim zapaleniu płuc, które pojawiło się w chińskiej prowincji Hubei wśród osób powiązanych z targiem owoców morza i żywych zwierząt w Wuhan, nikt nawet nie wyobrażał sobie, że to początek pandemii, ani też jaką skalę ona przyjmie i w końcu jak diametralnie zmieni życie ludzi w niemal każdym zakątku świata…
Rozprzestrzeniający się w galopującym tempie wirus, nie nazwany jeszcze SARS-CoV-2, z dnia na dzień docierał do kolejnych państw, siejąc strach, panikę i stawiając nowe wyzwania przed medycyną i służbami komunalnym.
W efekcie pandemii, od kilkunastu miesięcy żyjemy w ramach zmiennych obostrzeń, przeszliśmy kolejne lock-downy, zamknięcie granic, obowiązkowe kwarantanny, zamknięcie sklepów, szkół, teatrów czy kin, mamy za sobą okresy pracy i nauki zdanej, a także zakazy wstępu do parków i lasów. W niektórych państwach wprowadzono zakaz przemieszczania się czy godzinę policyjną. Zmieniliśmy tryb życia, zrezygnowaliśmy ze spotkań, podróży, a i tak wirus dotarł wszędzie…
Jako miejsce wybuchu pandemii wskazywane jest chińskie miasto Wuhan, ale kiedy ona się właściwie zaczęła? Skoro dopiero 31 grudnia 2019 r. Biuro Krajowe WHO w ChRL otrzymało wiadomość z Miejskiej Komisji Zdrowia Wuhan dotyczącą wystąpienia przypadków „wirusowego zapalenia płuc”…
Tymczasem jak podaje dziennik „South China Morning Post” z Hongkongu, chińscy naukowcy w poszukiwaniu „pacjenta zero” z koronawirusem SARS-CoV-2 cofnęli się już do 17 listopada 2019 roku i zarażonego właśnie tego dnia 55-letniego mieszkańca prowincji Hubei, dodając, że od tamtego dnia codziennie notowano od jednego do pięciu nowych przypadków infekcji koronawirusem. Do 15 grudnia całkowita liczba zakażeń wyniosła 27, a pierwszy dwucyfrowy wzrost zachorowań odnotowano 17 grudnia. Na koniec 2019 roku w Chinach było już co najmniej 266 zarażonych, choć oficjalnie informowano tylko o 27 przypadkach.
Sytuacja była bardzo dynamiczna, ale informacje przekazywano dalej z dużą dozą rezerwy. W dniu 9 stycznia 2020 r. WHO zdecydowała się ogłosić, że w chińskim Wuhan występuje tajemnicze zapalenie płuc związane z zakażeniem niepoznanym dotąd koronawirusem. Trzy dni później Chiny udostępniły reszcie świata sekwencję genetyczną nowego koronawirusa, który już wyemigrował z Chin. Mamy globalną wioskę…
Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem poza Chinami odnotowano 13 stycznia w Tajlandii, tydzień później, 21 stycznia potwierdzono taki przypadek w Stanach Zjednoczonych.
23 stycznia miasto Wuhan zostało zamknięte - raport WHO z tego dnia podawał, że w prowincji Hubei było 375 zarażonych, a w całych Chinach już 571 osób. Chorzy w Hubei to głównie mieszkańcy Wuhan.
Nazajutrz Francja poinformowała o pierwszym przypadku zachorowania na koronawirusa w Europie.
Na razie jednak wszyscy poza Chińczykami, zamykającymi miasto, byli bardzo powściągliwi w stosunku do nowej sytuacji epidemiologicznej, a wirus się rozprzestrzeniał… aż w końcu dotarł do Polski. W dniu 4 marca ujawniono pierwszy przypadek zachorowania w Polsce, w Zielonej Górze. Idąc dalej, w przeddzień ogłoszenia pandemii przez WHO w Polsce wprowadzono pierwsze obostrzenia, odwołano zaplanowane imprezy masowe.
Gdy 11 marca 2020 r. WHO ogłosiło pandemię COVID-19 , wirus dotarł już do wszystkich zakątków świata: czyli 114 państw na 5 kontynentach a łączna liczba zarażonych wynosiła już 118 319 przypadków oraz 4292 zgony, zaś w samych Chinach 80955 przypadków oraz 3162 zgony, poza Chinami odnotowano wówczas 37364 zakażenia i 1130 zgony.
Poza Chinami wówczas najwięcej przypadków odnotowano we Włoszech, Korei, Iranie, Francji, Hiszpanii, Niemczech.
Z przytoczonych danych jasno widać, że pandemia jest bardzo demokratyczna, nie wybiera, w okresie swojego rozwoju atakowała mieszkańców każdego państwa proporcjonalnie do jego zaludnienia. Pewne wahania liczby zachorowań zależne były od stosowanych obostrzeń i dyscypliny społecznej.
Trzy dni po ogłoszeniu pandemii przez WHO, w Polsce nastąpił pierwszy lock-down, następnie zamknięto m.in. szkoły oraz wprowadzano kolejne restrykcje, a potem je luzowano, aż do czasu, gdy w ramach kolejnej fali do 24 października, liczba zachorowań stale rosła. W dniu 24 października, z uwagi na sytuację epidemiologiczną, cały teren Polski został ogłoszony czerwoną strefą. Wtedy liczba zachorowań każdego dnia lawinowo rosła. W dniu 2 grudnia 2020 przekroczyliśmy w Polsce milion zachorowań.
Autorzy opracowania Stygmatyzacja społeczna związana z Covid-19, zwracają uwagę na fakt, że rozprzestrzenianie się koronawirusa nie jest zależne od grupy etnicznej, bowiem przenoszenie się choroby zależne jest od bezpośrednich kontaktów międzyludzkich, natomiast nie od narodowości lub pochodzenia tych osób. Przytoczone dane statystyczne potwierdzają ten fakt. Przeprowadzone badania pokazały, że stopień narażenia może mieć związek z istnieniem chorób współistniejących a także ogólnym osłabieniem odporności. Bardzo istotna jest samoświadomość i samokontrola własnego stanu zdrowia. W sytuacji podejrzenia u siebie przeziębienia powinniśmy dokonać samoizolacji, aby nie narażać na zakażenia innych oraz stosować wszystkie powszechnie zalecane środki zabezpieczające, dokonywać częstej dezynfekcji rąk oraz ograniczać kontakty do tych niezbędnych.
Sytuacja życia z pandemią koronawirusa, która zmieniła nasz sposób funkcjonowania w otaczającym nas świecie, ale także wprowadziła do niego nowe wartości i jakości, pozwoliła na wytworzenie nowych mechanizmów wspierania więzi lokalnych.
Okres wprowadzenia nauki i pracy zdalnej spowodował upowszednienie internetowych dróg komunikacji: platformy edukacyjne, platformy umożliwiające prowadzenie spotkań on-line, dzięki zastosowanej techniki w okresach izolacji i kwarantanny nie jesteśmy pozbawieni bezpośredniego kontaktu ze znajomymi, przyjaciółmi czy rodziną, bo możemy zorganizować spotkania w sieci. I podczas nich wymieniać się swoimi doświadczeniami i przeżyciami.
Dodatkowo pracy zdalnej, a także czas ograniczenia pracy spowodowany przez pandemię pozwolił także na wzmocnienie relacji z rodziną, dla której z racji izolacji potencjalnie mieliśmy więcej czasu. Jak to wykorzystaliśmy czas pokaże. Okres eliminacji pewnych aktywności np. czas zamknięcia siłowni i klubów sportowych pozwolił wielu osobom na bliższy kontakt z naturą, dawne aktywności został zmienione na nowe np. bieganie i spacery.
Z sytuacji, która zaskoczyła wszystkich na początku 2020 roku musimy wyciągnąć wnioski, które pozwolą nam na zbudowanie większych więzi w lokalnej społeczności, która coraz częściej jest społeczności zróżnicowaną etnicznie.
Wszyscy pamiętamy jak 7 kwietnia 2020 r. ludzie w całej Polsce bili brawa pracownikom służby zdrowia: lekarzom, pielęgniarkom, ratownikom, laborantom i wszystkim innym pracującym w tej branży. W akcji #BrawaDlaWas mogliśmy zobaczyć przez okna klaszczących sąsiadów, znajomych, jak i dzięki telewizji, osoby powszechnie znane. Był to wówczas pierwszy miesiąc epidemii COVID-19 w Polsce. Doznawaliśmy wówczas wielkiego lęku i przed chorobą, i przed ludźmi. Już wtedy wiedzieliśmy, że nasze zdrowie i życie zależą od sprawnego działania systemu ochrony zdrowia. Stąd były te oklaski.
… a życie toczyło się dalej. Dlatego w następnych dniach i tygodniach radio i telewizja z jednej strony pokazywały ciężką i ofiarną pracę pracowników służby zdrowia opiekujących się chorymi na Covid-19. Z drugiej strony informowały nas o przypadkach niechęci czy wręcz nienawiści do medyków, którą prezentowali wobec nich inni członkowie lokalnych społeczności w zwyczajnych sytuacjach życiowych, np. na klatce schodowej, na ulicy, w sklepie.
Przeniósł się także do internetu, gdzie najłatwiej jest atakować osoby zaangażowane w walkę z epidemią. W sieci bez bezpośrednich konsekwencji można obrażać innych ludzi, ponieważ nie ma osobistej konfrontacji, autor myśli, że jest anonimowy i może napisać wszystko, co mu przychodzi do głowy. A słowa raz zamieszczone w świecie wirtualnym, zaczynają żyć w nim własnym życiem, udostępniane przez kolejnych użytkowników portali społecznościowych stają się powszechnie znane, przez co jeszcze silniej dotykają osobę hejtowaną.
Najlżejszą formą są sformułowania podważające kompetencje fachowego pracownika, (najczęściej lekarza). Mocniejszy wydźwięk mają wyzwiska i obraźliwe zdania. Zdarzają się też groźby karalne np. groźby śmierci, które są najcięższą formą nienawiści i kwalifikują się do postępowania karnego. Niezależnie od wagi używanych słów, w celu gnębienia lekarza czy innego pracownika medycznego, powtarzane wielokrotnie mogą doprowadzać do jego załamania nerwowego i zwątpienia w sens tego, co robi.
Z psychologicznego punktu widzenia hejt i dyskryminacja pracowników służby zdrowia pozwala niektórym ludziom na zamianę wroga odległego i nieznanego, jakim jest wirus COVID-19, na bliskiego i znanego, jakim jest np. lekarz. Może to być lekarz znany osobiście, którego postępowanie, opinia czy decyzja nie spodobały się lub lekarz wypowiadający się w środkach masowego przekazu czy na swoim profilu w internecie na temat choroby COVID-19 i w kwestii tak ostatnio ważnych szczepień przeciwko tej chorobie. Można uważać, że w ten sposób część ludzi radzi sobie ze strachem. Walcząc z lekarzami, których znają z ich wystąpień publicznych, czują, że walczą z epidemią. Kolejna grupa tzw. hejterów rozładowuje w ten sposób swoje frustracje i niezadowolenie z tego, że są osoby (np. lekarze), którzy głoszą poglądy odmienne od ich filozofii życia. Dla nich wiedza fachowa i wyniki badań naukowych nie są żadnym argumentem. Liczy się tylko to, w co oni sami wierzą. Aktualnie autorami sporej części hejtu są osoby podważające fakt istnienia koronawirusa czyli tzw. koronasceptycy oraz osoby kwestionujące potrzebę szczepień ochronnych czyli tzw. antyszczepionkowcy. Te osoby najchętniej atakują medyków mówiących o chorobie COVID-19 i potrzebie oraz zaletach szczepień przeciwko tej chorobie.
Jeszcze inną przyczyną hejtu były trudności w uzyskaniu fachowej pomocy. Na początku epidemii poradnie podstawowej opieki zdrowotnej tzw. POZ przeszły na system zdalnych wizyt czyli tzw. teleporad. Było to na tamten czas rozwiązanie pozwalające utrzymać relacje lekarz—pacjent i udzielać świadczeń zdrowotnych w tym podstawowym i powszechnym zakresie. Od jesieni 2020 r. na POZ-ach spoczął ciężar testowania i diagnozowania chorych na covid-19, a od grudnia 2020 r. POZ-y organizowały populacyjne punkty szczepień. Wszystko to było organizowane z myślą o dobru pacjentów. Z drugiej strony, przez długi czas, były znaczne ograniczenia w dostępie do świadczeń w poradniach specjalistycznych i do leczenia szpitalnego. To nasilało frustrację społeczeństwa, znajdującą ujście w „mowie nienawiści”.
Aktualnie codzienne raporty o liczbie zachorowań na COVID-19 i zgonach z powodu tej choroby są najniższe od wielu miesięcy. Wiemy, że jesienią czeka nas czwarta fala epidemii. Dlatego ważne jest zrozumienie, że jako społeczeństwo mamy bardzo duży dług wdzięczności dla pracowników służby zdrowia. System ochrony zdrowia to przede wszystkim ludzie. Bez nich, fachowców, jak i personelu pomocniczego, najlepiej wyposażone placówki medyczne, nie pomogą nikomu. Będą stać puste i bezużyteczne. Oczywiście, lekarze i inni fachowi pracownicy bez odpowiedniego sprzętu i leków, też nie są w stanie zbyt wiele zdziałać. Tym niemniej oni są najważniejsi w tym systemie. Warto też okazywać pracownikom ochrony zdrowia szacunek i wdzięczność za ich pracę, nierzadko w uciążliwych warunkach, spowodowanych wymogami przeciwepidemicznymi. I często w narażeniu na zakażenie wirusem COVID-19. Przy czym pamiętajmy, że pomimo epidemii COVID-19 ludzie chorują też na inne choroby, które też są leczone, choć przede wszystkim mówi się codziennie o COVID-19. Zrozumienie i szacunek nie kosztują wiele.
szacunku w bezpośrednim kontakcie oraz zrozumienia dla wykonywanej pracy
- kulturalnego i miłego zachowanie podczas wizyty w przychodni czy w szpitalu
- braku agresji, nawet jeśli decyzja czy opinia medyka nie jest pomyślna
- przy jakichkolwiek sporach z medykiem, postępowania zgodnego z obowiązującym prawem, a nie stosowania „mowy nienawiści” w mediach społecznościowych
Propagujmy hasło Śląskiej Izby Lekarskiej „Szanuję Ciebie, Szanuj Mnie!”. Wyhamowanie agresji i hejtu skierowanego na pracowników ochrony zdrowia na pewno pozytywnie wpłynie na ich samopoczucie jako dużej grupy zawodowej i sprawi, że będziemy od nich otrzymywać więcej empatii tak potrzebnej każdemu, kto jest pacjentem i styka się z systemem ochrony zdrowia.
lek. Ewa Pakuła-Kmieciak
23.07.2021 r.
Niedługo minie półtora roku epidemii zakaźnej choroby COVID-19 wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2, potocznie nazywanej w skrócie COVID. Przez tych kilkanaście miesięcy przeżyliśmy silny lęk przed nieznaną chorobą, ulgę, gdy liczby zachorowań spadały latem 2020 r. i ponowny strach w czasie drugiej, i trzeciej fali epidemii. W czasie tych ostatnich fal choroby, infekcja ta dotknęła prawie każdego z nas – bezpośrednio lub pośrednio, z uwagi na powszechność jej występowania.
Niestety, nadal jeszcze nie. Pomimo pogłębienia wiedzy o chorobie COVID-19, stosowania zasad zapobiegania przenoszeniu się infekcji i wprowadzenia bezpłatnych szczepień, istnieje w nas strach przed tą chorobą. Ale pomimo tego strachu, wciąż jesteśmy ludźmi i powinniśmy traktować osoby chore, jak i te przebywające na kwarantannie tak jak siebie traktujemy.. Mogą to być nasi bliscy, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi. Osoby te, w czasie choroby lub kwarantanny, szczególnie potrzebują wsparcia od nas. Nałożone na nich izolacje lub kwarantanny, drastycznie ograniczają możliwość samodzielnego zabezpieczania swoich potrzeb życiowych. Dodatkowo u osób zakażonych COVID-19 stan zdrowia może gwałtownie ulegać zmianie, może się pogarszać. Dajmy im odczuć, że jesteśmy w pobliżu, jesteśmy z nimi w kontakcie. Troszczymy się o ich potrzeby bytowe i czuwamy nad ich stanem zdrowia tak, aby szybko reagować w sytuacji pogorszenia.
Choroba COVID-19 dotyka ludzi w sposób równy, niezależnie czy jest się zwykłym obywatelem, politykiem czy celebrytą. Każdy może ją mieć. Dlatego choroba ta wymaga od nas solidarności. Dziś jesteśmy zdrowi - jutro możemy być chorzy. Pomagając teraz chorym i osobom na kwarantannie, być może od nich otrzymamy pomoc kiedy nas obejmie izolacja lub kwarantanna w powodu choroby COVID-19.
Ważne, aby pomagać w sposób bezpieczny z ograniczaniem możliwości zakażenia. Dlatego w kontaktach z osobami mającymi COVCID-19 lub będącymi na kwarantannie zawsze używamy jednorazowych środków ochrony osobistej, płynów dezynfekcyjnych i utrzymujemy dystans 1,5 m od tych osób, jeśli tylko jest to możliwe. Jeśli jest konieczny bliski kontakt z osobą chorą lub na kwarantannie np. w celu podania posiłku czy zabiegów pielęgnacyjnych, starajmy się, aby trwał poniżej 15 minut i był koniecznie w jednorazowych środkach ochrony osobistej, które następnie wyrzucamy.
Już w lutym 2020 r. Światowa Organizacja Zdrowia opracowała zestaw zaleceń zapobiegających stygmatyzacji społecznej związanej z COVID-19. Pomimo upływu 1,5 roku nic się z tych zaleceń nie przedawniło. Cały czas są aktualne, warto więc je nadal propagować.
Teraz mamy dodatkowy oręż do walki z chorobą COVID-19. Są nimi szczepienia ochronne prowadzone powszechnie w naszym kraju od końca grudnia 2020 r. Szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym są dobrodziejstwem dla ludzkości. Dzięki nim wiele groźnych chorób zostało wyeliminowanych z naszego życia. Aktualnie szczepienie przeciwko COVID-19 nie tylko nas chroni przed chorobą, ale także pozwala na pozbycie się strachu przed nią. Jest to dodatkowy dobroczynny aspekt szczepień, o czym od dawna zapomnieliśmy. Szczepiąc się przeciwko COVID-19 możemy wrócić do normalnego codziennego funkcjonowania, możemy też bezpiecznie troszczyć się o osoby chore lub pozostające na kwarantannie, bez poczucia bojaźni i niepewności o nasz stan zdrowia. Szczepienia są bowiem najprostszą drogą, którą, jak podaje WHO, „wszyscy możemy podjąć, aby zapewnić bezpieczeństwo nas samych, naszych bliskich i osób najbardziej narażonych na ryzyko zakażenia”
Rozmawiaj | Nie obrażaj |
MÓW - rozmawiaj na temat nowej choroby koronawirusowej (COVID-19) | NIE MÓW - nie łącz miejsc lub pochodzenia etnicznego zakażonych osób z samą chorobą. To nie jest „Wirus Wuhan”, „Wirus Azjatycki” Oficjalna nazwa choroby została specjalnie wybrana w sposób pozwalający uniknąć stygmatyzacji - „co” to korona, „vi” to wirus, a „d” to choroba (z ang. disease), 19 ponieważ choroba pojawiła się w roku 2019. |
MÓW - o „osobach, które mają COVID-19”, „osobach, które są leczone na COVID-19”, „osobach, które zdrowieją po COVID-19” lub „osobach, które zmarły po zakażeniu się wirusem COVID-19”. | NIE MÓW - nie odnoś się do osób z chorobą jako „przypadków COVID-19” lub „ofiar”. |
MÓW - o „osobach, które mogą mieć COVID-19”, lub o „domniemanych osobach, które mogą mieć COVID-19”. | NIE MÓW - o „podejrzanych o COVID-19” lub „podejrzanych przypadkach” |
MÓW - o ludziach, którzy „dostali” lub „zakazili się” COVID-19 | NIE MÓW - o ludziach, którzy „przenoszą COVID-19”, „zakażają innych” lub „rozprzestrzeniają wirusa”, ponieważ sugeruje to celową transmisję i przypisuje winę. Używanie terminologii kryminalizującej lub odczłowieczającej stwarza wrażenie, że osoby z chorobą w jakiś sposób zrobiły coś złego lub są mniej ludzkie niż reszta z nas. Podsyca stygmatyzację, osłabia empatię i potencjalnie wzmaga niechęć do szukania pomocy, leczenia lub udziału w badaniach przesiewowych, testach i kwarantannie. |
MÓW - mów dokładnie o ryzyku związanym z COVID-19, opierając się na danych naukowych i najnowszych oficjalnych poradach na temat zdrowia. | NIE MÓW - nie powtarzaj, nie dziel się niepotwierdzonymi plotkami i unikaj języka hiperbolicznego wykorzystującego słowa, takie jak „plaga”, „apokalipsa” itp. do podsycania atmosfery strachu. |
MÓW - mów pozytywnie i podkreślaj skuteczność środków zapobiegawczych i leczniczych. Dla większości ludzi jest to choroba, którą można pokonać. Istnieją proste kroki, które wszyscy możemy podjąć, aby zapewnić bezpieczeństwo nas samych, naszych bliskich i osób najbardziej narażonych na ryzyko zakażenia. | NIE MÓW - nie podkreślaj i nie rozpamiętuj negatywnych wiadomości o zagrożeniu. Musimy współpracować, aby zapewnić bezpieczeństwo najbardziej narażonym osobom. |
MÓW - o skuteczności stosowania środków ochronnych zapobiegających zakażeniu nowym koronawirusem; mów także o skuteczności wczesnego badania przesiewowego, testów i leczenia. |
Źródło: https://www.who.int/docs/default-source/coronaviruse/covid19-stigmaguide.pdf?sfvrsn=226180f4_2 Zaktualizowane: 24 luty 2020 - Wersja polska: Jakub Bil, Anna Szczegielniak © Światowa Organizacja Zdrowia 2020
lek. Ewa Pakuła-Kmieciak
16.07.2021 r
Strach - jedna z podstawowych cech pierwotnych (nie tylko ludzka) mających swe źródło w instynkcie przetrwania. Stan silnego emocjonalnego napięcia, pojawiający się w sytuacjach realnego zagrożenia, naturalną reakcją organizmu jest np. odruch silnego napięcia mięśni, a w konsekwencji ucieczka lub walka. Spowodowany jest zdolnością zapamiętywania i kojarzenia podobnych sytuacji (podobna sytuacja w przeszłości miała groźny skutek) oraz w przypadku ludzi umiejętnością abstrakcyjnego myślenia (z mojej decyzji wyniknie sytuacja która spowoduje groźny skutek). Nierozerwalnie związany z przyszłością (odstęp czasowy jest nieistotny) gdyż zdarzenia z przeszłości odczuwamy inaczej (żal po jakiejś stracie) a jeszcze inaczej teraźniejsze (ból sprawia nam cierpienie). Straty lub bólu mającego nadejść możemy się bać (odczuwamy przed nimi strach). Strach może mieć skutek pozytywny, gdy efektem jest ochrona nas lub naszego interesu, albo negatywny, gdy powstrzymuje nas przed konsekwentnym dążeniem do celu. Jest subiektywny, gdyż ten sam spodziewany skutek nie zawsze i nie u wszystkich powoduje poczucie zagrożenia. Psychopatologia odróżnia strach od lęku, którego obiekt jest zawsze irracjonalny. (S. Gerstman, H. Orlikowska, I. Stachnikówna)
Lęk - nieprzyjemny stan emocjonalny związany z przewidywaniem nadchodzącego z zewnątrz lub pochodzącego z wewnątrz organizmu niebezpieczeństwa, objawiający się jako niepokój, uczucie napięcia, skrępowania, zagrożenia. W odróżnieniu od strachu jest on procesem wewnętrznym, niezwiązanym z bezpośrednim zagrożeniem lub bólem
Dzieje się tak gdy stale dominuje w zachowaniu, gdy nie pozwala na swobodę, a w konsekwencji prowadzi do zaburzeń. Reakcje lękowe tracą swoją przystosowawczą funkcję i są nieadekwatne do bodźców, a niepokój wywołują sytuacje niemające znamion zagrożenia.
Te terminy towarzyszą nam od początku istnienia ludzkości. To dzięki tym emocjom i uruchamianym przez nie mechanizmom jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Lęk ma bardzo ważne zadanie: chroni nas przed niebezpieczeństwem ( unikamy go) a także, kiedy już nie mamy możliwości ucieczki, powoduje mobilizację organizmu, która pozwala nam walczyć i przetrwać w sytuacji danego zagrożenia.
Każdy z nas doświadczył w życiu objawów lęku lub stresu. Do najczęściej zauważonych należą:
Jest to zupełnie prawidłowa i wyćwiczona przez wiele tysięcy lat reakcja, dzięki, której mamy szansę przetrwać. Natomiast z biegiem czasu zagrożenia, które wywoływały takie reakcje uległy znaczącej przemianie. To już nie obawa ataku watahy wilków powoduje, że zamieramy. Owszem, nadal zdarzają się takie sytuacje jak np. wypadek samochodowy lub napad rabunkowy, ale należą one do stosunkowo rzadkich wydarzeń w naszym życiu. Obecnie „zagrożenie” jest abstrakcyjne.
Ludzie mają różne leki. Jedni boją się utraty pieniędzy, inni telefonu, jeszcze inni dostania zlej oceny lub kłótni z najbliższymi. Boimy się podejmowania trudnych decyzji, ponieważ wiąże się to z możliwymi konsekwencjami, których wolelibyśmy unikać. Pod tym kątem życie jaskiniowca było zdecydowanie bardziej komfortowe psychicznie – żart oczywiście. Aktualnie coraz więcej osób ma problemy z odczuwalnym w swoim życiu stresem. Często jest to związane z dużą dozą niepewności, nieprzewidywalności oraz braku kontroli nad daną sytuacją. Aby uchronić się przed możliwymi negatywnymi skutkami, mózg podsuwa nam najgorsze scenariusze chcąc nas na nie przygotować lub podjąć działania zapobiegawcze. Nie zawsze natomiast jest to możliwe. Czasami doświadczamy sytuacji, które wymykają się spod naszej kontroli. Nie potrafimy przewidzieć ich konsekwencji a zatem nie możemy im zapobiegać. Ten stan niepewności sprawia, że niektórzy doświadczają silnego oraz długotrwałego stresu - psychologiczny stan obciążenia systemu regulacji psychicznej powstający w sytuacji zagrożenia, utrudnienia lub niemożności realizacji ważnych dla jednostki celów, zadań, wartości. Jest definiowany w psychologii jako dynamiczna relacja adaptacyjna pomiędzy możliwościami jednostki, a wymogami sytuacji (stresorem; bodźcem awersyjnym charakteryzująca się brakiem równowagi psychicznej i fizycznej. Podejmowanie zachowań zaradczych jest próbą przywrócenia równowagi. To nas ludzi naturalny mechanizm obronny. On ma zapewnić nam sukces, jakim jest przetrwanie danej sytuacji. Ale co w momencie, kiedy nie możemy posłuchać naszego wewnętrznego głosu mówiącego nam: „uciekaj jak najszybciej”?
Takiej sytuacji doświadczamy na świecie ostatnio. Wirus COVID 19 stal się naszym towarzyszem w prawie wszystkich aspektach życia. Ma on wpływ na rodzaj naszej pracy (często przez długi czas zdalnej), naukę, zakupy, przemieszczanie, więzi i relacje międzyludzkie a także objawy somatyczne stresu wpływające na nasze osobiste samopoczucie. Na dzień dzisiejszy nie ma na niego skutecznego lekarstwa oraz nie znamy odpowiedzi na pojawiające się pytania, chociażby takie jak:
Te pytania zadają sobie wszyscy niezależnie od rasy, płci, stanu majątkowego czy wykształcenia. Każdy z nas w obliczu tej choroby jest tak samo narażony na zachorowanie. Każdy z nas w obliczu sytuacji, której nie może w jakiś sposób kontrolować doświadcza lęku i strachu. Staramy się go opanować poprzez podejmowanie czynności, które mają zminimalizować ryzyko zakażenia, wzmacnianie odporności, uzyskiwanie wsparcia zarówno wśród bliskich jak i kiedy trzeba, u profesjonalistów.